Rassolnik, jak go pamiętam (рассольник)
Całe życie się uczymy. Przez lata, ucząc studentów, a raczej pomagając im w nauce rosyjskiego, nie nazwałam rassolnika zupą ogórkową. Skąd! Dla mnie była to typowo rosyjska zupa, dość tajemnicza, z lekkim ogórkowym posmakiem. A dziś w słowniku taki skrót myślowy - ogórkowa. Niby tak, ale tylko prawie.
Na studenckiej wycieczce, w Suzdalu*, w ramach zajęć z realioznawstwa ugoszczono nas w eleganckiej restauracji, w dawnym refektarzu klasztornym (Trapieznaja -Трапезная)(był luty, nie było żadnych turystów, tylko my).
Zapamiętałam zupę - rassolnik i drugie danie - żarkoje (mięso zapiekane w glinianych garnuszkach).
Wczoraj postanowiłam zrobić rassolnik, bo po kiszeniu ogórków została mi bardzo smaczna "woda od ogórków". Po rosyjsku nazywa się ten płyn "rassoł" właśnie. I używany bywa w celach "leczniczych" , po przepiciu ;)
Ugotowałam esencjonalny rosół (3 skrzydełka z kurczaka na pół litra wody), z marchwią, pietruszką - korzeniem i natką, liściem pora i liściem selera (z ogródka) i pokrojonym w kostkę dość dużym ziemniakiem. Gdy się wszystko ugotowało, odcedziłam. Dolałam do rosołu jakieś pół litra "rassołu" (na oko), starłam na tarce ostatnią połówkę kiszonego ogórka, która została w słoju, pokroiłam marchew (pietruszki nie lubimy gryźć w zupie), przełożyłam ziemniaki, mięso obrałam ze skóry (skóra dla kotów), dodałam do zupy, chwilę pogotowałam jeszcze. Posiekałam koperek. Dodałam na samym końcu, na talerzu. I wszystko. Taki jakby rosół ogórkowy z ziemniakiem.
Taki właśnie rassolnik jadłam w "Trapieznej" 46 lat temu w Suzdalu :)
* Suzdal - zabytkowe miasteczko cerkwi i monastyrów, należące do Złotego Pierścienia Rosji.
Komentarze
Prześlij komentarz