Zupa np. solmarino i jeszcze dzisiejsza zupa "z odzysku".
Ma rację Ismenka, że zupę można stworzyć ze "wszystkiego". Ja wiem na pewno, że mogę zrobić zupę z tego, co mam pod ręką, nie przejmując się przepisami. Ostatnio tworzę zupy "z wyobraźni".
Ta zupa "solmarino", w moim rodzinnym domu zwana zupą solferino, a u znajomych zupą "petoefi" (jak węgierski poeta), to zupa - pomysł pani domu i nie zalicza się do kanonu zup ;)
Moja wczorajsza zupa powstała z pokrojonych w kostkę papryki i cukinii, z odrobiną cebulki (też kosteczka), na wywarze warzywnym i marchewce z wywaru, z łyżką mrożonej włoszczyzny (warzywa przed zamrożeniem utarte na tarce), z łyżką masła, dwoma łyżkami kaszy jaglanej, jedną frankfurterką (dla tego wędzonego smaku) z odrobiną młodego koperku, przyprawiona pieprzem do smaku. Aha, dorzuciłam jeszcze 3 plasterki pomidora, które zostały od śniadania. Wszystko razem gotowałam do miękkości (masło dodałam na końcu). Naprawdę nie spodziewałam się, że zupa będzie tak smaczna. Kiedyś ją powtórzę, zapewne w zmodyfikowanej wersji.
I jeszcze jedna zupa, dzisiejsza. Musiałam ją zrobić szybko, bo Mój wychodził (nieoczekiwanie miał pomóc synowi na budowie).
Wczoraj ugotowałam kawałek szyi z indyka z liściem selera, kawałkiem pora i marchewką (z ogrodu). Został mi wywar z brokuła, ze sporą ilością jarzyny. Mięso obrałam z kości, marchewkę pokroiłam, zmieszałam wywar z rosołkiem, dodałam łyżkę mrożonej włoszczyzny, łyżkę kaszki manny, chwilkę gotowałam, zrobiłam zasmażkę na maśle, dołożyłam obrane mięso, dodałam łyżkę kremówki i parę listków koperku. I też powstała smaczna zupa. Zapisałam ją tutaj, żeby w sytuacji braku pomysłu "coś" wymyślić, może podobnego? Zdjęcia nie ma, nie pomyślałam o nim.
Witaj Haneczko
OdpowiedzUsuńKolejny ciekawy pomysł na danie, które zawsze u mnie musi być.
Wiesz, ja często wywar z ziemniaków, fasolki szparagowej... wykorzystuję na zupę
Pozdrawiam z krainy deszcowców, wierząc że woda do nas nie dojdzie
Zauważyłam, że nie muszę trzymać się schematów. Ty mi to uświadomiłaś :) Mam nadzieję, że Wrocław się obroni, nie powtórzy sie dramat z przed zaledwie dwudziestu siedmiu(?) lat. Pogoda się poprawiła, jest nadzieja :) Serdeczności!
UsuńCzekam Haneczko na jakąś zimową zupę
UsuńPozdrawiam serdecznie
Obie brzmią pysznie! Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do mnie ♥️
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie tu znalazłaś :)
UsuńHaniu, mam taki sam serwis w niebieskie róże :) Siedzi głęboko schowany, bo mnóstwo innych do używania jest, po siostrze, po mamie, moich sporo i zachowałam go na specjalne okazje :) Zup w sumie mało teraz gotuję, ale Twoje wyglądają smakowicie bardzo. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie tu znalazłaś :) Ismena namówiła mnie na opisywanie moich zup. Mój mąż uważa, że "bez zupy egzystencja jest "... do rymu ;) ostatnio lubię wymyślać, improwizować i z obiadowych resztek robić zupy ;) Wszystkie "klasyki" chyba już opisałam. A te talerze mam właśnie po mamie. Używam na co dzień, bo kiedy, jak nie teraz ("później" może być za późno). Pozdrawiam!
UsuńOj zupy są super. Uwielbiam niemal każda. Ta jest przebogata. Jako dziecko nie cierpiałam szczawiowej i krupniku zupełnie nie wiem czemu.
OdpowiedzUsuńA ja nie lubiłam i nadal nie jadam czerniny. W dzieciństwie spowodowała sensacje żołądkowe i teraz nie mogę sie przemóc, zeby choc spróbować ;)
Usuń