Zupa ogródkowa po męsku

 Zupa ogródkowa jest w lecie i na początku jesieni. To jarzynowa z produktów, które rosną w tym czasie w ogrodzie.

Tym razem załatwiałam sprawy w mieście i nie miałam czasu zrobić zupy. Poprosiłam A. czy nie zrobiłby zupy z tego, co zebrałam w ogrodzie. Rosół był od poprzedniego dnia, a pokroić i ugotować jarzyny, to żaden kłopot (można też najpierw ugotować, a potem pokroić). 

Z ogródka były udane marchwie, liście selera, liście pora(posiekane), fasolki szparagowe i trochę ziaren fasoli, jeszcze dość miękkich, trochę cząbru. Ze sklepu były ziemniaki (2 małe), a potem masła trochę na zasmażkę i odrobina śmietanki, szczypta pieprzu i na sam koniec dużo natki pietruszki, też naszej. Wyjątkowo obrodziła mi pietruszka w tym roku. To łatwa zupa, ale wymaga trochę czasu, żeby mięso się ugotowało (jeśli nie mamy rosołu) i żeby wszystkie jarzyny zrobiły się miękkie. Oczywiście, może to być zupa bezmięsna, ale wegańska już nie. Nie znam zastępnika masła czy śmietanki. I nie zamierzam zastępować. Bo nic ich smaku nie zastąpi. 



Komentarze

Popularne posty