Zupa "coś"
Jest zupa "nic", pamiętam z dzieciństwa smaczną mleczna zupę z "chmurkami" z ubitego białka.
To może być też zupa "coś".
Bo ta zupa, którą dziś zrobiłam, z założenia miała być szparagowa, a wyszło coś pośredniego. No, bo zrobiłam wywar na szparagach i zmiksowałam małe kawałki szparagów (do gotowania szparagów zawsze dodaję cukier, oprócz soli). Miałam rosół od wczoraj, gotowałam ozorki. No i w tym rosole było dużo włoszczyzny (to o.k), ale był też liść laurowy i ziele angielskie. Wlałam to wszystko do wywaru szparagowego, dość automatycznie. I ...to nie pasuje! Ten smak "barszczowy" zupełnie nie pasuje do zupy szparagowej. Ale co było robić? Mój uwielbia wszelkie zupy, więc dalej "udawałam", że robię szparagową. Dodałam do zupy łyżkę kaszki manny, zrobiłam zasmażkę na maśle, na koniec dodałam trochę śmietanki i posiekana natkę pietruszki z ogródka.
Nie była to klasyczna szparagowa, ale wyszła całkiem smaczna zupa. Chętnie powtórzę ja kiedyś.
Zupa krem z dodatkiem paluszków grisotti.
"Coś" pysznego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Nie spodziewałam się, że tak można mieszać smaki i wyjdzie smacznie ;)
Usuń