Nasza zupa wigilijna, rybna
Prawie 2 lata temu pisałam o zupie rybnej z tołpygi. Na Wigilię już sześciu lat robię zupę rybną, jak ta, mojego tatusia. Zasadnicza różnica między moją zupa rybną, a każdą inną (z przepisów) jest taka, że nie ma w niej przypraw, które, według kanonu, powinny w zupie rybnej się znaleźć. Czyli nie ma w naszej wigilijnej zupie ani ziela angielskiego, ani liścia laurowego. Nawet zwykłego pieprzu nie ma. Bo u taty nie było. No i nie wiem, czy ktoś jeszcze przyznaje się, że robi zupę na rybich podrobach i głowach (przeważnie z karpia). Podobno od przyszłego roku mają sprzedawać w sklepach tylko pokrojone części karpia. Żadnego "uboju" na zapleczu. Podobno... No to juz nie będę miała świezych głów, ani podrobów. A co się stanie z tym stoiskiem - sklepem, gdzie od paru lat kupujemy karpie? Są przywożone z łowiska, ze stawów, które znajdują się kilkaset metrów od tego sklepu. W sklepie (okresowym) pływają w dużej wannie i na życzenie klienta są odławiane i "sprawiane", na zapleczu. Syn właścicielki, który robi za "kata", wygląda jak okrwawiony złoczyńca. Młody chłopak, a dostała mu się taka brutalna robota. No ale "pecunia non olet". Zarabia na chleb, pomaga matce, która waży ryby i wystawia rachunki. Mają też świeże pstrągi, które pływają w przepływowych basenach, z płynącą wodą, obok sklepu. Kupiliśmy w tym roku te "żywe", ale już nieżywe 2 pstrągi i jednego karpia. Jako żona wędkarza delikatnie wyłuskałam wątroby ze środka ryb, świeże głowy ugotowałam we włoszczyźnie, a potem wątróbki podsmażyłam z cebulką, z głów wyjęłam, co się nadało, włoszczyznę utarłam na tarce, mięso z cebulką pokroiłam, zrobiłam zasmażkę na maśle (za rzadka wyszła), nie dodałam śmietanki. I była zupa wigilijna, którą nawet mój syn, nie jedzący ryb, chciał jeść, jak i wszyscy pozostali moi panowie (poza jednym wnukiem). Synowe pozostały przy barszczu (na wędzonce, ale z koncentratu).
Zdjęcia nie mam, bo wydawało mi się, że o tej zupie już pisałam. Ale jednak nie. Taką zupę robię tylko ten jeden raz do roku. Inne rybne rzadko, ale zdarza się.
Nie wiem, czy jeszcze coś nowego wymyślę. Może wielkopolską "zupę nic", jak będzie cieplej?
Witaj Haneczko po raz ostatni w tym roku
OdpowiedzUsuńA wiesz, że od dawna chodzi za mną zupa rybma? :))))
Pozdrawiam ciepło, życząc samych dobrych dni w Nowym Roku
Wydawało mi się, że nikt na ten blog nie zagląda. No, ale, jak sobie życzysz.
UsuńWitaj Haneczko po raz pierwszy w Nowym Roku
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo, kto tutaj zajrzy szukając ciekawego przepisu na zupę.
Pozdrawiam i życzę dobrego roku oraz nieustannej obecności Anioła Stróża
Odwzajemniam życzenia! Niech nam sie spełnią ! :)
OdpowiedzUsuńMoja babcia od strony ojca robiła taka zupę rybną. Była wspaniała. Dziękuję za przepis.
OdpowiedzUsuń